Telemedycyna w marcu 2020 – co się działo?
Cały świat jest dotknięty pandemią koronawirusa. Kto nie musi, powinien zostać w domu. Wiele osób przestawiło się na home office, siedzi w domach i czeka na rozwój sytuacji. Raczej: na zatrzymanie rozprzestrzeniania się choroby. Bo skoro masz zostać w domu, to dobrze by było, żeby Twój lekarz też w nim został, a może nawet – popracował.
Tak, home office jest też możliwe w przypadku lekarzy (za „Medical Economics”). Oznacza to też kolejną rzecz: rośnie zapotrzebowanie na usługi telemedyczne. Bo skoro Ty i Twój lekarz pracujecie z domu, to trzeba się jakoś… skontaktować? Czy to w przypadku osób, którym kończy się recepta na regularnie przyjmowane leki, czy w sytuacjach, w których pojawia się jakaś choroba. A przychodnie albo zamknięte, albo dostęp do nich jest bardzo ograniczony. I właśnie marzec 2020 można nazwać jednym z przełomowych w historii tej dziedziny.
Bezpieczeństwo, opieka, #zostańwdomu
Pandemia dotyka nas wszystkich – również tych z nas, którzy chorują, przyjmują leki czy muszą być monitorowani przez lekarzy. Ograniczenie dostępu do przychodni i szpitali jest jedną z decyzji, które pozwalają ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa. Oznacza to jednak, że dostęp do opieki medycznej jest utrudniony – nie tylko ze względów mobilności (na przykład osób starszych lub z dysfunkcjami ruchowymi). Chodzi o bezpieczeństwo. Służby zdrowia na całym świecie stanęły przed trudnym zadaniem: jak zapewnić opiekę medyczną osobom, które nie mogą dotrzeć do przychodni ani spotkać się twarzą w twarz z lekarzem? Okazuje się, że właśnie teraz telemedycyna może pokazać się ze swojej najlepszej strony. Patrząc po tym, co dzieje się na świecie – telemedycyna pomaga walczyć z koronawirusem, ale może też zrewolucjonizować służbę zdrowia, jaką znamy (za „Forbes”). Tak, bez wychodzenia z domu. Zwłaszcza, że zapotrzebowanie pacjentów na usługi telemedyczne będzie tylko rosło (na przykład we Francji; za „The Connexion”).
Świat się zmienia, zmienia się telemedycyna
Nie ma co się dziwić, że największe przełomy w tej dziedzinie da się zauważyć w krajach, w których opieka medyczna na odległość jest znana od lat. W USA, kolebce nowoczesnej telemedycyny, rząd przyspieszył finansowanie rozwiązań, które zapewniają dostęp do pomocy lekarskiej na odległość. Ponad 500 milionów dolarów na rozwój telemedycyny (w trybie nagłym) – tak, to się dzieje właśnie w Stanach Zjednoczonych (za „Becker’s Hospital Review”). Podobnie jest w Australii – ponad 100 milionów dolarów australijskich na rozwój usług medycznych na odległość to ogromny zastrzyk pieniędzy, który pozwoli przyśpieszyć informatyzację usług medycznych (za „News GP”; ciekawy komentarz w „The Guardian”). Wspomniane amerykańskie doświadczenia mają szansę zaowocować w przyszłości, a dokładniej: teraz (czyli bardzo bliskiej przyszłości). Wypracowane schematy działania i ogromne doświadczenie wielu firm na amerykańskim rynku telemedycyny pozwala szybko wdrożyć rozwiązania, które pozwolą na opiekę osobami starszymi – szczególnie narażonymi na ciężki przebieg koronawirusa (za „Forbes”).
Lekarze: bardziej dostępni. Jest jednak jedno ale
Już 5 marca 2020 roku brytyjskie National Health Service (odpowiednik polskiego NFZ) wystosowało list do lekarzy rodzinnych w Wielkiej Brytanii (general practitioner – GP), w którym zachęca się do korzystania z usług telemedycznych i kontaktowania się z pacjentami za pomocą telefonów i internetu. Nie tylko po to, żeby na podstawie wstępnego wywiadu ocenić stan pacjentów, ale również by nieść im pomoc – bez wizyty w przychodni. Takie podejście pomaga zapewnić bezpieczeństwo personelowi medycznemu i pacjentom. Ciekawy komentarz znajdziesz w „The Guardian”. Ten artykuł również pokazuje bliską współpracę sektora prywatnego i publicznej służby zdrowia – między innymi firm specjalizujących się w urządzeniach do przeprowadzania zdalnych operacji. Jest to duża zmiana, bo – jak podaje „The Guardian” – do tej pory zaledwie 1% z ponad 340 milionów konsultacji lekarskich (pierwszego kontaktu) odbywała się za pośrednictwem narzędzi telemedycznych. Dla Wielkiej Brytanii, jak i całego świata, to szansa na sprawdzenie nowych możliwości opieki nad chorymi w tych trudnych czasach. Widać to szczególnie w przypadku USA, gdzie pacjenci i lekarze chętnie przechodzą na opiekę online – głównie ze względów bezpieczeństwa, a nie tylko praktycznych (za „The New York Times”). Ta opieka nad chorymi w domach jest szczególnie ważna w przypadku osób starszych, dotkniętych przewlekłymi chorobami lub… kobiet spodziewających się lada dzień porodu (za „The Guardian”). Prowadzenie szkół rodzenia przez internet nie jest zaskoczeniem, jednak wiele osób rozważa możliwość „telemedycznej asysty” w czasie porodu. Oczywiście – ze strony położnej. Jednak największym zaskoczeniem może być fakt, że indyjski rząd zaaprobował pod koniec marca 2020 zalecenia zaproponowane 10 lat temu (!) – dotyczące właśnie telemedycyny (za „livemint”). To wszystko prowadzi do jednego malutkiego „ale”.
Dostępu do internetu nie jest wcale tak oczywisty, jak Ci się wydaje
Poza obszarami miejskimi może pojawić się spory kłopot z dostępem do sieci. Przekonał się każdy – pewnie też Ty – czy to na urlopie, czy to na spacerze za miastem lub w górach. Chociaż ogólne statystyki dostępu do internetu nie są szczególnie niepokojące (prawie 60% populacji ma dostęp do sieci, a aż 87,2% w Europie), to jednak te „brakujące procenty” populacji są często tymi najbardziej potrzebującymi telemedycyny. W Polsce dostęp do internetu ma zaledwie 78,2% osób (przy średniej 87,7% w Europie), co oznacza, że wielu pacjentów może mieć kłopot z dostępem do usług telemedycznych. Problem ten jest realny w ojczyźnie telemedycyny – zwraca na to uwagę Geoffrey Starks, komisarz z Federalnej Komisji Komunikacji (Federal Communications Commission). Temat dostępności do internetu jest szczególnie ważny teraz – gdy wiele osób chce korzystać z telemedycyny, a wielu lekarzy przekonuje się do tej formy opieki nad pacjentami (za „Medical Economics”). Dodatkowym problemem jest infrastruktura technologiczna oraz ilość rąk do pracy, które mogą przygotować praktyczne rozwiązania. Przed tym problemem stoi wiele szpitali i przychodni na całym świecie, które potrzebują natychmiast działających i skutecznych rozwiązań telemedycznych (WNP za PAP i „The Wall Street Journal”).
A jaka jest sytuacja telemedycyny w Polsce?
W Polsce telemedycyna ma się coraz lepiej i to nie tylko dlatego, że jest wiele przychodni online. Już na początku marca uderzyła bardzo ciekawa informacja: pierwszy w Polsce chory na koronawirusa został zdiagnozowany przez telefon (za Polsat News). Jak stwierdza prof. Paweł Januszewicz – rozwiązania telemedyczne mogą pomóc opanować sytuację [związaną oczywiście z pandemią]. Mniej więcej w tym samym czasie (czyli na początku marca 2020) pojawiły się pierwsze sugestie ze strony Ministerstwa Zdrowia dotyczące praktyk telemedycznych (za „Dziennik Gazeta Prawna”). Pacjentom zaleca się korzystanie z konsultacji lekarskich online lub przez telefon. Już kilka dni później (12 marca 2020) prezes NFZ podpisał zarządzenie zmieniające zasady dofinansowania telemedycyny (za stroną NFZ). Jest to wyraźne zielone światło do korzystania z tej formy monitorowania stanu zdrowia oraz diagnozowania na odległość – nie tylko w czasie pandemii. Również przychodnie online zaliczają ogromny skok i wzrost zainteresowania, co potwierdza chociażby przykład Trustedoctor (za „Wprost”) czy przychodni online Dimedic. NFZ nie zwalnia tempa – podczas debaty „Telemedycyna w czasach COVID-19” Dariusz Dziełak (dyrektor Departamentu Analiz i Innowacji NFZ) zadeklarował, że „Ministerstwo Zdrowia i NFZ pracują nad rozwiązaniami prawnymi, co pozwoli uregulować szereg kwestii związanych z telemedycyną” (za Telemedia).
Komentarze (0)
Dodaj komentarz