Wodzisław, miasto-demolka
Podczas spotkań z prezydentem mieszkańcy narzekają na akty wandalizmu. Odrapane klatki schodowe i zabazgrane przystanki to codzienność. – W Wodzisławiu średni czas dla kubła na śmieci to 48 godzin. Kiedy były zamontowane te z zieloną przykrywką, w pierwszej kolejności znikała przykrywka – rozkłada bezradnie ręce prezydent Kieca i dodaje, że jedynym rozwiązaniem jest zmiana mentalności.
Zaczęło się od uwagi jednej z mieszkanek dzielnicy Jedłownik-Osiedle, która podczas spotkania z prezydentem zwróciła uwagę na opłakany stan klatek schodowych. - Dzieci i młodzież je podpalają. Klatki są przez nie zamalowywane. Wstyd! Aż przykro patrzeć, bo płacimy za mieszkania i w związku z tym chcemy mieszkać, jak ludzie. Najlepszym rozwiązaniem byłby monitoring, ale skąd wziąć na to pieniądze – ubolewała wodzisławianka.
Inni, w kontekście aktów wandalizmu, mówili o zniszczonych koszach i przystankach. Wtórował im prezydent Mieczysław Kieca. - W Wodzisławiu średni czas dla kubła na ścieci to 48 godzin. Kiedy były malowane przystanki, służby nie skończyły prac przy ostatnim, a już pierwszy był zamazany – podawał przykłady i zaraz dodał: - Ale pamiętajmy, że nie robi tego nikt z poza Wodzisławia – wyłożył gorzką prawdę.
Zdaniem włodarza monitoring nie rozwiąże sytuacji. - Nie możemy stworzyć miasta jak w książce Orwella, bo pojawią się głosy o ograniczaniu swobód. Rozwiązaniem może być tylko zmiana mentalności – zauważył.
Przejawem tej zmiany, zdaniem dyrektora ZGMiR, Grzegorza Syski, jest reagowanie na akty wandalizmu. - Jeśli widzicie, że dzieci dewastują klatki schodowe, reagujcie. Te dzieci mają rodziców, a w polskim prawie to rodzic jest odpowiedzialny za dziecko. Idźcie do niego. A jeśli zgłosicie zdarzenie służbom, to później poświadczajcie. Rola społeczności lokalnej jest tu ogromna – podkreślił Sysko. - Środowisko lokalne wie dużo, tylko nie zawsze reaguje – dorzucił wiceprezydent Ogrodnik.
(m)
Komentarze (0)
Dodaj komentarz