Konfrontacja: Białek i Kieca o oświacie
Przyszłość wodzisławiskiej oświaty to jeden z najgorętszych tematów dobiegającej końca kampanii prezydenckiej. Na polu bitwy zostali już tylko Anna Białek i Mieczysław Kieca. Zapytaliśmy ich, jaki kształt powinna mieć wodzisławska oświata w obliczu niżu demograficznego.
Anna Białek
Anna Białek jest zdecydowaną przeciwniczką likwidacji wodzisławskich szkół. Przeciwniczką nie z założenia, ale w świetle danych, jakie posiada, które mówią o zwiększeniu się w kolejnych latach liczby uczniów. - Niż demograficzny kończy się. Według prognoz w roku 2011/2012 w wodzisławskich szkołach będzie się uczyć 2574 uczniów. Rok później już 3074. W kolejnych latach ta liczba ma nadal wzrastać – zapewnia kandydatka na urząd prezydenta. - W świetle tych faktów mówienie o likwidacji jest niesłuszne – dodaje. - Oczywiście trzeba będzie zracjonalizować przedszkola, bo cały rocznik sześciolatków zniknie - przypomina.
Kandydatka jest daleka od przeprowadzania jakichkolwiek eksperymentów oświatowych. - Mamy dobry system edukacyjny, najlepszy w tym okręgu, więc nie wolno go niszczyć! - podkreśla Białek.
Jej zdaniem należy przede wszystkim poszerzyć i uatrakcyjnić ofertę edukacyjną, przede wszystkim na poziomie gimnazjów, poprzez stworzenie szkół artystycznych i sportowych. - Aby poznać preferencje i oczekiwania uczniów, można przeprowadzić ankietę w szkołach podstawowych całego powiatu. W ten sposób sprawdzimy, jakie będzie zainteresowanie oraz jakie profile tworzyć. Czy będzie więcej chętnych na przykład na malarstwo czy grafikę? - wyjaśnia Anna Białek, która poczyniła już pierwsze kroki, by stworzyć liceum plastyczne w szkole, którą obecnie zarządza. - Pomysł spotkał się już z życzliwościa ze strony starostwa. Wreszcie uzdolniona plastycznie młodzież z naszego regionu nie będzie musiała spać w internatach, bo szkołę będzie miała na miejscu – cieszy się kandydatka. - Należy wykorzystac położenie Wodzisławia. To, że jest miastem powiatowym – dodaje.
A co z pieniędzmi na oświatę? Jeśli Anna Białek zwycięży w wyborach prezydenckich, będzie dążyć do zmniejszenia ilości pieniędzy wydawanych przez miasto na rzecz zwiększenia subwencji oświatowej. - Miasto rzeczywiście dopłaca do oświaty 8,8 mln zł – zaznacza.
Białek z niechęcią odnosi się również do oddawnia szkół stowarzyszeniom. - Takie szkoły mają rację bytu w dużych miastach, gdzie jest między nimi konkurencja, która wymusza jakość, dlatego pomysł pana prezydenta jest zły – uważa kandydatka.
- Jeśli wygram, szczegółowo przedstawię Radzie Miasta moją koncepcję. Zrąb danych zaprezentowałam już podczas kampanii. Jestem przekonana, że wodzisławianie to mądrzy ludzie i uda mi się ich przekonać – podsumowuje.
Mieczysław Kieca
Mieczysław Kieca podkreśla, że ostateczną decyzję w zakresie oświaty podejmuje Rada Miasta. Zadaniem prezydenta jest przede wszystkim dokonywanie analiz i proponowanie pewnych rozwiązań. - Jeśli radni uznają, że obecny kształt wodzisławskiej oświaty jest optymalny, to nawet jeśli trzeba będzie do niej dopłacać, tak się stanie – wyjaśnia prezydent i dodaje, że zawsze trzeba mieć jednak na względzie ograniczenia budżetowe. - Rada musi wyznaczyć sobie priorytety. Podobnie jak w tej kadencji. Postawiliśmy na drogi i kanalizację, więc nie zrobiliśmy parku rozrywki. Jeśli teraz postawimy na edukację i kulturę, to nie zrobimy czegoś innego, bo budżet jest jeden – mówi Kieca.
Jeśli to Mieczysław Kieca zostanie wybrany na drugą kadencję, w dalszym ciągu będzie przede wszystkim proponował radzie sposoby racjonalizacji kosztów utrzymania sieci placówek oświatowych. - Przykładem jest kwestia przeniesienia osiedlowej biblioteki do Szkoły Podstawowej nr 10. Najpierw rada musiała zgodzić się na wydatek ok. 200 tys. zł na przeniesienie i remont, ale w przyszłości spowoduje to oszczędności, jeśli chodzi o utrzymanie – wyjaśnia prezydent.
Co ważne, jeśli jednak radni uznają, że trzeba ograniczyć wydatki na daną placówkę, to prezydent zrobi wszystko, by nie doprowadzić do likwidacji szkoły i sprzedaży budynku. - Jeśli w wyniku niżu demograficznego znajdą się takie placówki, to będziemy rozmawiać z rodzicami i daną społecznością o możliwości przejęcia szkoły przez stowarzyszenie – podkreśla prezydent. Kolejnym rozwiązaniem ma był łączenie oddalonych od siebie szkół w zespoły. - W ten sposób także można wygenerować oszczędności – uważa Kieca.
Prezydent wspomina też o przygotowaniach do 2012 roku, kiedy sześciolatki pójdą do szkół. - Chciałbym utworzyć grupy przedprzedszkolne, na tej samej zasadzie co obecnie, lub wrócić do tematu żłobka, jeśli tylko zmieni się ustawa i przestanie on podlegać Ministerstwu Zdrowia – mówi.
- Zawsze będę pamiętał o tym, jak ważną rolę pełni szkoła w każdej dzielnicy, dlatego wszystkie decyzje poprzedziemy rozmowami z rodzicami i daną społecznością. Rozmowami na argumenty – podsumowuje.
MaS
Komentarze (3)
Dodaj komentarz