Kto nie rozumie historii, jest skazany na jej powtórzenie
80 lat po dramatycznych wydarzeniach, które trawiły powojenny Śląsk i zostawiły tu trwałe rany, Parlament Europejski dostrzegł i usłyszał dotychczas przekazywaną szeptem opowieść o bólu, smutku, tęsknocie, biedzie, niewyobrażalnym cierpieniu.
„Bo kto nie rozumie historii - ten jest skazany na jej powtórzenie. Wtedy w 1945 roku, gdy dla większości w Europie kończyła się wojna, na Górnym Śląsku rozpoczynała się prawdziwa gehenna ludności autochtonicznej.” – tymi słowami poseł do Parlamentu Europejskiego Łukasz Kohut otworzył wystawę, zorganizowaną wspólnie z Centrum Dokumentacji Deportacji Górnoślązaków do ZSRR w 1945 roku z siedzibą w Radzionkowie.
Wystawa „Mój Opa tyż boł deportuwany” przenosi nas do okresu powojennej zawieruchy, odkrywając ciemne strony tzw. „wyzwalania” przez Armię Czerwoną okupowanych ziem w Polsce. Wywózki, gwałty, obozy koncentracyjne – tak wyglądała rzeczywistość Górnoślązaków po 1945r.
„Mój dziadek Paweł, urodził się i całe swoje życie mieszkał w Bytomiu, w 1945 z kolegami został wywieziony do pracy na terenie Donbasu - Zabrali ich zarozki po rychcie - czyli po pracy. Nie mogli nawet pożegnać się z rodziną. Powiedziano im, że wrócą za 2 tygodnie. Prawda była taka, że 2 tygodnie byli transportowani w bydlęcych wagonach, nazywanych krowiokami do obozów pracy. Wielu z nich tej podróży nie przeżyło. Inni w nieludzkich warunkach pracowali z nadzieją powrotu na swój ukochany Śląsk. Mój dziadek Paweł wrócił w 1947, wycieńczony, wrak człowieka, którego własna żona nie poznała. I przez kolejne 40 lat żył w poczuciu strachu o własną rodzinę i w milczeniu” – wspominała Justyna Konik, dyrektor Centrum Dokumentacji i Deportacji Górnoślązaków w Radzionkowie.
Inauguracja przyciągnęła szerokie grono parlamentarzystów z różnych państw Unii Europejskiej, także Sabine Verheyen, wiceprzewodniczącą Parlamentu Europejskiego, która dziękowała Łukaszowi Kohutowi za niezłomną determinację w upamiętnianiu okrucieństw, które rozegrały się na Górnym Śląsku. Dodając też, że przez lata dyskusja o cierpieniach ludności cywilnej na Górnym Śląsku była ignorowana, a wkroczenie Armii Czerwonej przedstawiane jako wyzwolenie pomimo powszechnej przemocy i represji.
Z kolei dyrektor Muzeum Historii Europejskiej, Constanze Itzel wskazywała, że „każda ofiara zasługuje na naszą uwagę i pamięć”, dodając jak ważne jest, aby podziały z przeszłości nie wpływały na teraźniejszość, tylko służyły temu, aby widzieć i rozumieć siebie nawzajem z empatią – „dlatego dziękuję kuratorom dzisiejszej wystawy za to, że otworzyli nasze oczy i umysły na ten region, skrzyżowanie kultur i tygiel kulturowy, z własną tożsamością zbudowaną na różnorodności, którą warto zachować na przyszłość” – mówiła.
Wystawa ukazująca Tragedię Górnośląską jest ważna nie tylko dla ofiar i ich rodzin, ale wielu Ślązaków walczących o dostrzeżenie i uznanie ich praw – do własnego języka i uzyskania podmiotowości jako mniejszość etniczna.
„Bo my nie chcemy być obywatelami drugiej kategorii. To jest także nasza Polska i nasza wspólna Europa.” – podkreślał na zakończenie Łukasz Kohut.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany