Rodzice piszą listy. O tej samej treści
Wodzisławski Urząd Miasta tonie w listach. Ich autorami są zaniepokojeni rodzice, którzy pytają o przyszłość wodzisławskich szkół i przedszkoli. - W ciągu ostatnich kilku dni otrzymaliśmy około 420 listów. Zdecydowana większość jest identycznej treści – mówi sektetarz UM, Wojciech Mitko.
Adres Bogumińska 4, pod którym mieści się wodzisławski Urząd Miasta, od kilku dni jest częstym celem listonoszy lub rodziców, którzy osobiście dostarczają listy z pytaniami do prezydenta. - Otrzymaliśmy ponad 420 listów. Zdecydowana większość jest identycznej treści. Różnią się tylko podpisem i danymi nadawcy, widocznymi w wykropkowanych miejscach. Rodzice powołują się na doniesienia prasowe i pytają o przyszłość danej szkoły czy przedszkola – wyjaśnia sektetarz UM, Wojciech Mitko.
Listy docierają do urzędu partiami. - Na przykład jedna osoba przyniosła do biura obsługi klienta około 200 identycznych listów, ale od różnych nadawców – mówi sekretarz. Takie działanie to element zorganizowanej przez rodziców kampanii przeciwko planom likwidcji placówek oświatowych. - Kancelaria prezydenta Kiecy jest zasypywana indywidualnymi wnioskami rodziców, którzy oczekują informacji na temat placówki, z której korzysta ich dziecko – stwierdza Jarosław Świta, który stoi na czele zaniepokojonych rodziców.
Taka ilość listów to dla urzędników kłopot. Przed nimi masa papierkowej roboty. - Każde pismo trzeba zeskanować, a następnie wprowadzić do systemu elektronicznego obiegu dokumentów - wylicza Wojciech Mitko. Później listy trafiają do Wydziału Edukacji, gdzie zostaną przygotowane odpowiedzi. One także muszą zostać wprowadzone do systemu. - Rodzice mogą spodziewać się listów zwrotnych dopiero po sesji oświatowej – podkreśla sekretarz. A ta planowana jest na 9 lutego. - Dopiero wtedy radni poczynią pewne ustalenia, na podstawie których będzie można odpowiedzieć rodzicom – dodaje Mitko.
MaS
Komentarze (0)
Dodaj komentarz