Na pediatrycznym trochę ciasno...
... ale mamy nie narzekają. Przed przeprowadzką na oddziale pediatrycznym w wodzisławskim szpitalu były 33 łóżka. Teraz jest ich 17. Teoretycznie można wygospodarować dwie dodatkowe sale, ale placówka nie ma na ten cel pieniędzy. - Nie w tym roku – stwierdza wicedyrektor szpitala, Henryk Stawarczyk.
Pod koniec grudnia Oddział Wewnętrzny II, który mieścił się w budynku przy ul. Wałowej w Wodzisławiu, został przeniesiony do głównego gmachu szpitala przy ul. 26 Marca, w miejsce dawnego oddziału dla dzieci. W konsekwencji liczba łóżek zmniejszyła się 54 do 33.
Z kolei oddział pediatryczny zajął pomieszczenia po laboratorium na pierwszym piętrze szpitala. Warunki, jakie panują na oddziale po przeprowadzce, są dobre. Jest czystko, schludnie i kolorowo. Jedynym problemem jest liczba łóżek dla małych pacjentów i ich opiekunów, która spadła z 33 do 17. Powierzchnia oddziału zmniejszyła się o 40 proc. Rodzice radzą sobie, jak mogą. Zresztą innego wyjścia nie mają. - Noc spędziłam rozkładanym łóżku – mówi Justyna Jambor, mama 1,5-rocznego dziecka.
Sytuację na oddziale dla dzieci można poprawić, ale jak na razie nie ma na to pieniędzy. W planach jest adaptacja na potrzeby pediatrii pomieszczeń, które obecne służą do sterylizacji sprzętu. - Dla nas to dodatkowe 90 m kw. Można by tam stworzyć dwie dwuosobowe sale– mówi ordynator oddziału pediatrycznego, Wojciech Adamaszek. Takie rozwiązanie jest potrzebne, bo obecnie lekarze borykają się z problemem segregacji małych pacjentów. - Nie można dziecka z biegunką zakaźną położyć na sali z innymi dziećmi. Umieszczenie go w standardowej sali, na przykład czteroosobowej oznacza, że pozostałe trzy miejsca zostaną zablokowane – wyjaśnia ordynator.
Henryk Stawarczyk, wicedyrektor szpitala w Wodzisławiu, stawia sprawę jasno. – Dodatkowych pomieszczeń nie uda się wygospodarować w tym roku. Nie mamy środków – stwierdza.
Pierwotnie reorganizacja szpitala miała kosztować 1 mln zł. Pieniądze wyłożyło starostwo. Ostateczny koszt okazał się dużo wyższy. - Za wszystko zapłaciliśmy 1,9 mln zł. Same windy kosztowały pół mln zł. Brakujące 900 tys. zł musieliśmy wyłożyć z własnych funduszy – mówi Stawarczyk.
MaS
Komentarze (0)
Dodaj komentarz