Nie ma likwidacji, jest reakcja
W ostatnich tygodniach prezydent Mieczysław Kieca stał się obiektem ataków ze strony przeciwników likwidacji wodzisławskich szkół i przedszkoli, głównie członków Porozumienia Rodziców. Włodarz czuje się pomówiony i dotknięty, dlatego zamierza bronić swojego dobrego imienia na drodze sądowej. - Przygotowuję odpowiedni wniosek – powiedział.
- Przyzwyczaiłem się już do tego, że prezydentem można wytrzeć wszystko. Ja i moja rodzina jesteśmy zaszczuci. Cieszę się, że spotkanie jest nagrywane, opinie na mój temat publikowane, a obrazki ogólnie dostępne. Niebawem przed sądem będę dociekał swoich praw – zapowiedział w trakcie zeszłotygodniowych obrad komisji prezydent Mieczysław Kieca. W ten sposób odniósł się działań członków Porozumienia Rodziców, którzy by uchronić wodzisławskie szkoły i przedszkola przed likwidacją, uciekali się do różnych metod. Często kontrowersyjnych. Były komiksy przedstawiające prezydenta jako królika czy konferencje prasowe, na których padały zarzuty, że włodarz oszukał mieszkańców.
Szef Porozumienia Rodziców, Jarosław Świta przekonuje, że gdyby nie wykorzystanie niestandardowych form działania, przeciwnicy likwidacji szkół w ogóle nie zostaliby zauważeni. - Staraliśmy się rozwiązać sprawę polubownie. Gdyby nie było tego całego zamieszania, nikt nie zwróciłby uwagi na nasze zastrzeżenia i wątpliwości. Nie zostalibyśmy potraktowani poważnie – podkreśla Świta.
Prezydenta nie przekonują te argumenty i już zapowiedział, że zamierza bronić swojego dobrego imienia na drodze sądowej. - Przygotowuję odpowiedni wniosek. Kilka zdarzeń ma znamiona pomówienia. Na szczęście w polskim prawie jest dobrze usankcjonowana ochrona osób pełniących funkcje publiczne – puentuje Kieca.
MaS
Komentarze (13)
Dodaj komentarz